Maraton Metropolii. Pogoda była dla biegaczy

8 cze 2009

Maraton Metropolii. Pogoda była dla biegaczy


Najlepszy z Polaków - chełmianin Tomasz Drąg - był czwarty.

Klasyfikację mistrzostw Torunia, tak jak rok temu, wygrał Paweł Szymandera. Były hokeista wyprzedził o prawie piętnaście minut Krzysztofa Bartkiewicza.

Pierwsza edycja Maratonu Metropolii Bydgoszcz - Toruń, który kontynuuje 26-letnią tradycję Maratonu Toruńskiego, cieszyła się sporym zainteresowaniem zarówno biegaczy, jak i widzów, którzy prowadzili żywiołowy doping na ponad 42-kilometrowej trasie.

Obiecał lepszy wynik

Jak się okazało, wśród faworytów tylko przez jedną trzecią dystansu trwała wyrównana walka.

Do piętnastego kilometra czołówka trzymała się razem. Później Białorusin Andriej Gordiejew odskoczył i jak się okazało, został sam.

Białorusin już na półmetku miał sporą, prawie trzyminutową przewagę nad grupką innych biegaczy, której przewodził Kenijczyk Emmanuel Lagatem - drugi na finiszu.

- W połowie trasy spojrzałem na zegarek i zdałem sobie sprawę, że nie osiągnę zakładanego rezultatu, dlatego zwolniłem - kontynuuje Gordiejew. - Oobiecuję, że w następny roku przyjadę tutaj i będę walczył o rekord tej trasy.

Wynik 2.17:31, w jakim Białorusin pokonał drogę z Bydgoszczy do Torunia, należy uznać jednak za bardzo dobry. Rezultat ten docenia Tomasz Drąg, najlepszy z Polaków.

- Konkurenci byli mocni. Bardzo dużo zawodników reprezentowało kraje zza wschodniej granicy i to spowodowało podniesienie poziomu - twierdzi reprezentant Truchcika Łubianka, który w trzech poprzednich Maratonach Toruńskich stawał na drugim stopniu podium.

33-letni chełminianin korzystał z wymarzonej wręcz pogody dla biegaczy i poprawił swoją „życiówkę”. Czas, który osiągnął (2.22:23) rok temu dałby zwycięstwo w imprezie.

- Jestem zadowolony pod każdym względem. Nie spodziewałem się, że uda mi się poprawić swój najlepszy czas - dodał Tomasz Drąg, tuż po ceremonii rozdania pucharów i nagród, trzymając na ręku swoją córeczkę. - Przyznam jednak, że po cichu liczyłem na czwarte, piąte miejsce.

Drugi raz z rzędu

Tymczasem w pierwszej dziesiątce najszybszych maratończyków znalazło się aż pięciu reprezentantów Ukrainy.

- Trzecie miejsce w pełni mnie satysfakcjonuje - mówił najlepszy z nich, szczęśliwy Siergiej Okseniuk. - Białorusin i Kenijczyk biegli bardzo dobrze, dla mnie zbyt szybko. Mnie to nie dziwi, gdyż ich rekordy życiowe są lepsze od mojego o kilka minut.

W ścisłej czołówce, przez pewien czas, biegł m.in. torunianin Krzysztof Bartkiewicz, lecz jak się okazało, nie wytrzymał tempa narzuconego przez rywali.

- To był błąd. Na 35 km osłab i wówczas go wyprzedziłem - stwierdził Paweł Szymandera, najlepszy z torunian. - Wtedy już nie miał siły, ale dzień wcześniej biegł dziesięć kilometrów, więc pewnie to miało wpływ. Również odczuwam w nogach przebiegnięte kilometry, ale cieszę się, że udało mi się drugi raz z rzędu wygrać tę klasyfikację.

Zadowolenia nie kryła również grudziądzanka - Arleta Meloch, która, podobnie jak Tomasz Drąg, pobiła swój najlepszy czas. Reprezentantka Olimpii wśród kobiet okazała się najszybsza, wyprzedzając drugą na mecie Mołdawiankę - Walentinę Delion - aż o osiem minut.

- Zwycięzcami są wszyscy, którzy dobiegają do mety - mówiła skromnie triumfatorka zawodów, odbierając kwiat od jednego z kibiców. - Ci, którzy kończą maraton jako ostatni, wysilają się najbardziej. Dają z siebie wszystko. Im również trzeba pogratulować.

Mistrzynią Torunia została tymczasem Marta Lewandowska, która metę minęła w czasie 3.23:43.

Autor: Dariusz Łopatka/Nowości
Fot. Tadeusz Pawłowski