Na trasie z Bydgoszczy do Torunia było wilgotno i prawie bezwietrznie. Zabrakło słońca, a temperatura powietrza utrzymywała się na 17 stopniach w skali Celsjusza.
Takiej pogody do biegania Toruń nigdy nie miał i pewnie mieć nie będzie. Warunki takie warunki są idealne do osiągania dobrych czasów.
Potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, iż wynik zwycięzcy, Białorusina Andrieja Gordiejewa - 2.17:31, jest najlepszym rezultatem od prawie piętnastu lat, kiedy ustanowiono rekord trasy (2.13:55).
Wśród ponad tysiąca uczestników imprezy biegowej największą grupę tworzyli rzecz jasna maratończycy (ok. 640 osób), lecz organizatorzy zaprosili tym razem również wózkowiczów i rolkarzy. Ci ostatni trochę narzekali.
Dwadzieścia kilometrów przed Toruniem był szutr. Dla biegaczy nie ma to różnicy, ale dla rolkarzy - tragedia.
Trasa momentami była również mokra, ale zwycięzca Krzysztof Plich z Poznania miał możliwość startować na specjalnych kółkach do jazdy po wodzie, który o sekundę wyprzedził Piotra Andrzejewskiego. Takie kółka nazwane są sztorm i produkuje się je w specjalnej technologii.
Rolkarze z dużą szybkością pokonywali 42 km wyznaczonej trasy (średnia prędkość zwycięzcy to 31 km/h) i na mecie meldowali się po godzinie i dwudziestu minutach od startu na Wiadukcie Warszawskim w Bydgoszczy.
Niestety, zdarzały się też drobne wypadki. Tak było w przypadku dobrze zbudowanego mężczyzny w średnim wieku, który w środku stawki wpadł na metę. Gdy po finiszu na Rynku Nowomiejskim w Toruniu doszedł do kolegów tłumaczył się z zakrwawionego kolana.
I Maraton Metropolii Bydgoszcz - Toruń zakończył się jednak dużym sukcesem.
Tekst - Dariusz Łopatka
6 cze 2009
Tagi:bydgoszcz, maraton metropolii, maraton toruński, toruń