Hodowca niegdyś aktywny maszer z Kościana obronił naturalne prawo swoich psów
Najpierw sąd rejonowy uniewinnił hodowcę psów, a następnie sąd administracyjny stwierdził, że zapis o „niedopuszczaniu do zakłócania ciszy i spokoju przez zwierzęta domowe” w miejskim regulaminie czystości i porządku jest nieważny. W ten sposób zakończył się sąsiedzki spór w Kościanie, w którym głównymi sprawcami zamieszania są psy rasy alaskan malamute.
Stanisław Książyk i jego żona wiele lat temu wybudowali dom jednorodzinny. Wraz z nimi wprowadziły się tam psy. Najpierw były to owczarki niemieckie, a później malamuty. Hodowla była znana nie tylko z osiągnięć na wystawach kynologicznych, ale także z udanych startów w zawodach. Stanisław Książyk ma na swoim koncie kilka tytułów wywalczonych podczas imprez rangi krajowej i międzynarodowej. Przez wiele lat jego malamuty służyły także osobom niepełnosprawnym korzystającym z dogoterapii.
R E K L A M A
Problemy zaczęły się, gdy na działce za płotem zakończyła się budowa domu, a sąsiedztwo psów zaczęło przeszkadzać. Straż Miejska w Kościanie najpierw przyjęła pismo, a następnie liczne zgłoszenia telefoniczne. Interweniujący nie tylko skarżyli się na szczekanie, ale przekonywali też, że zwierzęta są zaniedbywane.
– Podczas kontroli nie stwierdziliśmy, aby psy były źle traktowane, natomiast potwierdziliśmy, że zachowują się głośno – wyjaśnia Maciej Szymczak, komendant straży. Sprawa trafiła do sądu, a hodowca odpowiadał za zakłócanie ciszy i spokoju za sprawą głośnego szczekania jego psów oraz nieprzestrzeganie regulaminu utrzymania czystości i porządku w mieście. Sąd Rejonowy w Kościanie uniewinnił jednak Stanisława Książyka. W uzasadnieniu wyroku stwierdził też, iż nie ma przesłanek do tego, by uznać, że to hodowca prowokuje psy do szczekania.
Na tym sprawa się jednak nie skończyła. Adwokat, który bronił Książyka w sądzie, przekonał go, aby wystąpił do Rady Miejskiej Kościana o usunięcie z regulaminu czystości i porządku zapisu o „niedopuszczaniu do zakłócania ciszy i spokoju przez zwierzęta domowe”. Ponieważ radni odrzucili wniosek hodowcy, ten wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, który przyznał rację Książykowi. Jednocześnie sąd uznał, że wspomniany zapis jest nieważny, gdyż kwestię zakłócania ciszy reguluje już kodeks wykroczeń.
R E K L A M A
– Szanujemy wyrok sądu, który udzielił nam wskazówki. Podejmując interwencje dotyczące zakłócania spokoju, straż miejska może korzystać właśnie z kodeksu wykroczeń – mówi Piotr Ruszkiewicz, przewodniczący Rady Miejskiej Kościana. Zapisu w regulaminie już nie ma, a miasto musiało zwrócić hodowcy ponad 500 zł zasądzonych przez sąd kosztów postępowania.
– Mój przykład pomoże tym, dla których psy są życiową pasją, a nie czymś, co trzeba za wszelką cenę usunąć – komentuje wyrok Stanisław Książyk.
PISALIŚMY WCZEŚNIEJ: Maszer przed sądem
Źródło: Głos Wielkopolski
Share
R E K L A M A