W polskich domach przybywa zwierząt. Chętniej kupujemy psy i koty, ale także, co cieszy, częściej niż kiedyś decydujemy się na adopcje. Na wydatki związane z opieką nad zwierzętami wydajemy coraz więcej pieniędzy. Coraz częściej traktujemy też zwierzęta jak pełnoprawnych członków rodziny, wpisując się tym samym w trend charakterystyczny dla krajów, które zdobywają wyższy poziom cywilizacyjny. – Ludzie coraz rzadziej decydują się na dzieci. Dzięki zwierzęciu wypełniają lukę związaną z potrzebą opieki nad kimś, poza tym mają większą potrzebę szczerej miłości, a zwierzątko w domu tę lukę wypełnia ku zadowoleniu wszystkich – wyjaśnia lekarz weterynarii wykładowca "Psychologii Zwierząt" SWPS Remigiusz Cichoń.
Polacy coraz lepiej zajmują się zwierzętami, których przybywa w ich domach. Wydają na nie więcej pieniędzy – także w czasach kryzysu. Wolą oszczędzać na innych wydatkach niż na czworonożnych ulubieńcach – wynika z raportu Euromonitor International. Zdaniem autorów raportu wyraźny trend rozpieszczania zwierząt jest rezultatem zmiany, jaka zaszła w naszym ich postrzeganiu – Polacy traktują zwierzęta jak członków rodziny, bardziej niż do tej pory dbając o ich zdrowie i samopoczucie.
Jak traktujemy zwierzęta?
Euromonitor International podaje, że Polsce w 2006 r. było ok. 7 mln psów i 5,5 mln kotów, a pięć lat później – odpowiednio 7,4 i 5,7 mln. Według prognoz do 2015 roku w polskich domach będzie 14 mln zwierząt. Ze statystyk Głównego Inspektoratu Weterynarii wynika także, że coraz częściej adoptujemy psy i koty.
Limit na psy i koty w Bolesławcu - uchwałę radnych sprawdzi sąd
Pies też człowiek
– Kiedy Zuza pojawiła się w naszym domu, to jakby nowy duch w nas wstąpił. Coś się zaczęło dziać. Wróciło życie – mówi Marta o swojej suczce, która pewnego dnia po prostu pojawiła się na ich podwórku. – Nie wiem, czy to normalne, żeby psu mówić, że się go kocha, ale mogę być nienormalna. Żeby nie wiem jak być zajętym, to trzeba się oderwać i biec szybko, żeby zobaczyć w jakiej pozie śpi pies. I to jest cudowne – zapewnia.
– No i jest taka mądra. Kiedy chce wejść na parapet, a krzesło stoi zbyt daleko, ma cały system znaków, żeby zwrócić na siebie uwagę. Od wymownego spojrzenia, poprzez wydawanie pomruków o różnym natężeniu aż po przeraźliwy szczek. Nie można jej nie kochać – dodaje.
Na Łukasza część znajomych mówi pieszczotliwie „Violetta Villas”. Zwierzęta kocha od dzieciństwa, a swoje dwa koty wychował, karmiąc je początkowo butelką. – Chyba traktują mnie jak matkę – śmieje się Łukasz. – Może nie traktuję ich jak swoich dzieci, ale kocham je i czuję się za nie odpowiedzialny. Gdybym miał warunki, moje stadko na pewno byłoby liczniejsze – dodaje.
– W gabinecie widać, że coraz więcej osób traktuje psy i koty jak pełnoprawnych członków rodziny. W tej grupie przeważają osoby żyjące samotnie, wtedy czasem, w skrajnych przypadkach zdarza się, że traktują swoje psy czy koty jak partnerów lub dzieci. Mam pacjentów, do których właściciele mówią „córciu” – mówi Agnieszka Grochecka-Kaczor, weterynarz i behawiorystka.
– W wielu przypadkach jest tak, że opieka nad zwierzęciem zajmuje kawał życia człowieka. Nie jestem psychologiem, ale mam wrażenie, że w niektórych przypadkach to się ociera o zaburzenia – dodaje lekarka.
Dla zwierząt traktowanie ich jak ludzi nie jest wcale takie dobre. Przebieranie zwierząt, obwieszanie ich biżuterią – wcale im się nie podoba, choć ich właścicielom wydaje się, że je w ten sposób uszczęśliwiają. Zwierzę potrzebuje spokoju i rutyny, by czuło się bezpiecznie. Nie potrzebuje, by traktować je jak człowieka.
– Kiedy ktoś uczłowiecza zwierzę, sprawia, że jest niesamodzielne – robi mu krzywdę. A to może doprowadzić do zaburzeń lękowych. Najlepszym przykładem jest sposób, w jaki zachowujemy się, kiedy pies boi się fajerwerków. Mamy wtedy tendencję do przytulania psa, całowania, mówienia do niego; to błąd. Takie zachowanie sprawdza się w przypadku ludzi, ale nie zwierząt. W ten sposób tylko wzmacniamy jego lęk zamiast swoim spokojnym zachowaniem pokazać mu, że wszystko jest w porządku – mówi Grochecka-Kaczor.
Kto kogo tresuje
Psie becikowe. Czy to rzeczywiście trafiony pomysł?
Takiego samego zdania jest dr Cichoń. Podkreśla, że traktowanie zwierzęcia w sposób, w jaki traktujemy ludzi, może być dla niego krzywdzące. Zwłaszcza w przypadku szczeniaków. – Kiedy zabieramy szczeniaka od jego mamy, traktuje nas jak obcy gatunek drapieżnika. Kiedy je przytulamy, taki maluch odbiera to w ten sposób, że bierzemy je pod siebie, jak każdy drapieżnik, a kiedy je całujemy, wydaje mu się, że je smakujemy – mówi weterynarz.
W dodatku cały czas wymagamy od zwierząt dziwnych dla nich rzeczy, jak choćby podanie łapy, a chwytanie za kończyny jest w świecie psów patologią zachowania. – Pies jednak zawsze wykazuje w stosunku do człowieka wielką kulturę – mimo że to dla niego dziwne, podaje mu tę łapę, bo widzi, że człowiekowi sprawia to przyjemność i wtedy człowiek ma dobry humor, a pies lubi, jak jego właściciel jest pogodny. Pozwalają nam robić ze sobą dziwne dla nich rzeczy i jeszcze starają się być z tego zadowolone – tłumaczy lekarz.
Gdzie zrodziły się psy?
Psy dostają od ludzi schronienie, jedzenie i porcję pieszczot. Co dają w zamian? – Spokój, wierność, bezwzględną szczerość i przejrzystość swoich myśli przez cały okres swojego życia. Dzięki obcowaniu ze zwierzęciem stajemy się lepsi, i to jest nasz zysk z tej relacji. Warto też pamiętać, że choć wydaje nam się, że to my je tresujemy, jest zupełnie odwrotnie – śmieje się weterynarz.