Ostatnie dni były pracowite, oczywiście biorąc pod uwagę obecny stan kondycyjny. W kilka dni udało się zrobić więcej niż przez ostatnie kilka miesięcy. Oprócz urozmaiconych treningów w tym rower, bieganie i wizyty na siłowniach udało się także wystartować w zawodach ... i to aż trzy razy.
Często po dłuższej przerwie w treningach wydawać by się mogło, że wszystko już stracone i trzeba będzie znów zaczynać treningi od początku. Niekoniecznie tak jest. Z pewnością w szybkim tempie nie wróci się do stanu z przed przerwy, ale wiedza o swoim organizmie, jego reakcji na impulsy treningowe - jest u bezcenna.
Pierwsze dwa starty to starty podczas PZU Weekend biegowo-golfowy w Strzyżowie pod Rzeszowem. Udało się ukończy, bo jedynie w takim kontekście chciałbym to rozpatrzeć, bieg na 5000 metrów i 10 000 metrów. Założenie było jedno - ukończyć w dobrym samopoczuciu.
Okazało się, że ambasadorem biegu była koleżanka z kadry canicross - Izabela Zatorska.
Tutaj udało się także zaliczyć świetny masaż sportowy prosto od Centrum Rehabilitacyjno-Medyczne REH-MEDIQ Chłopaki zrobili dobrą robotę wcale mnie nie oszczędzając. Przy okazji trochę sobie porozmawialiśmy o diagnostyce wydolności, ocena narządu ruchu, jak również treningu funkcjonalny i prewencji urazów które realnie pozwalają uniknąć ciężkich kontuzji.
Kolejny (trzeci start) całkiem przypadkowo - to Test Cooper w na stadionie Resovii w Rzeszowie. Tu na naprawdę ciężkich nogach udało udało się osiągnąć zadowalający na dziś wynik.