Internetowa przemoc

13 lis 2015

Internetowa przemoc

19 listopada obchodzić będziemy Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Przemocy wobec Dzieci. Dzień ten powstał z inicjatywy szwajcarskiej Fundacji Światowy Szczyt Kobiet i skupiać się ma przybliżeniu problemu przemocy wobec dzieci. Ja dziś skupię się na cyberprzemocy. Niewielu z Was ma pewnie świadomość, iż przed laty pomagałem rodzinom i dzieciom w tym zakresie. 
 
Archiwum prywatne: 3 października 2011
 
Wydaje nam się że wirtualne zabawy naszych dzieci są po prostu niewinne - jednak mogą one przerodzić w jak najbardziej realny koszmar. Najczęstszymi ofiarami agresji w sieci są najmłodsi.
 
Cyberprzemoc, czy inaczej cyberbullying to różnego rodzaju formy prześladowania innych osób z wykorzystaniem Internetu i narzędzi elektronicznych, takich jak portale społecznościowe, poczta elektroniczna, komunikatory, czaty i fora dyskusyjne w Internecie. Coraz częściej jest to także dręczenie za pośrednictwem złośliwych SMS-ów.
  

W świecie awatarów

   
  
Dzieci żyją dziś w świecie awatara. Nie jest to jednak bajkowy odpowiednik niebieskiej postaci z filmu Jamesa Camerona, ale jak najbardziej realny problem który prowadzić może do różnych zaburzeń zachowania, nerwicy u dzieci i innych problemów wychowawczych.
 
W zasadzie regularnie do mediów docierają informacje o przypadkach znęcania się nad rówieśnikami. Dzieciaki robią to tylko po to, by zyskać na popularności i osiągnąć wyższą oglądalność w sieci. Młodzi ludzie żyją medialnym świecie, gdzie taka popularność się liczy. Liczy się to, ile kto ma odsłon jego filmu, kto i ile razy oglądał polubił jego zdjęcie czy relację na jednym z wielu portali społecznościowych.
 
Realna rzeczywistość jest coraz mniej ważna, a istotne staje się tylko to, jaką kreację zbudują sobie w Internecie, jaki mają wizerunek, czyli tego awatara. Internet daje takim osobom przestrzeń do działania. To tam otrzymują pozorną anonimowość, a w dodatku wszystko dzieje się natychmiast, szybciej niż w przypadku tradycyjnej plotki.
 

Skala przemocy

  
 
Jest to dziecinnie proste i dziecinnie niewinne, ale tylko pozornie. Wystarczy zrobić zdjęcie na lekcji, wrzucić do programu, który zniekształci komuś twarz i umieścić je w sieci. Natychmiast pojawią się komentarze oczerniające tę osobę. Wszyscy zaczną się z niej śmiać, a ona poczuje się osaczona. Można też wyciąć głowę danej osoby i dokleić do nagiej postaci. Jednak publikowanie takich zdjęć bez zgody przedstawianej osoby jest przestępstwem, podobnie jak oczernianie kogoś.
 
Według danych fundacji Dzieci Niczyje, aż 52 procent osób między 12 a 17 rokiem życia spotkało się z przemocą internetową lub telefoniczną. Młodzież skarży się na wulgarne wyzwiska. Co piąty nastolatek był ośmieszany, poniżany lub upokarzany. Szantaże i zastraszanie dotknęły 16 proc. badanych. 57 proc. skarżyło się na zdjęcia i filmy pojawiające się wbrew ich woli. To jest kwintesencja tego problemu.
  

Niewidzialny problem

  
 
Zasadą Internetu jest otwartość, ale trzeba pamiętać, że jak każde inne narzędzie może być on wykorzystany zarówno do słusznych, jak i złych celów. Sieć to obszar na tyle olbrzymi, że organa ścigania nie dadzą rady obronić wszystkich użytkowników. Najważniejsze jest więc rozwijanie świadomości, że cyberprzemoc jest zła, nieetyczna, niezgodna z prawem oraz ma realne skutki. W poważniejszych sprawach konieczna jest pomoc prawna czy wizyta w gabinecie psychologicznym.
 
Do czego prowadzi cyberbullying? Zaniżenie swojej oceny, depresja, ucieczki ze szkoły, a nawet próby samobójcze. Pierwszym sygnałem mogą być problemy wychowawcze a nawet zaburzenia zachowania - a te wymagają już wizyty u psychiatry dziecięcego.  Niestety, w świadomości społecznej ten problem właściwie nie istnieje. Nauczyciele pewnie wiedzą, że teoretycznie jest coś takiego, ale nie wiedzą, jak interweniować, jak rozpoznawać takie zagrożenia. Młodzież przyjmuje to jako normę, a specjaliści skupiają się na przemocy fizycznej lub uzależnieniach od komputera. Ten problem jest w ogóle pomijany w poradniach. Systemowo cyberprzemocy nie ma.